Info
Więcej o mnie.

Polecam:




Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień12 - 0
- 2014, Lipiec11 - 0
- 2014, Czerwiec4 - 0
- 2014, Maj1 - 0
- 2014, Marzec3 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 1
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Lipiec5 - 0
- 2013, Czerwiec2 - 3
- 2013, Maj6 - 0
- 2013, Kwiecień9 - 5
- 2013, Marzec11 - 0
- 2013, Luty4 - 0
- 2012, Październik4 - 3
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień11 - 2
- 2012, Lipiec10 - 1
- 2012, Czerwiec8 - 1
- 2012, Maj1 - 0
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Sierpień12 - 2
- 2011, Lipiec6 - 1
- 2011, Czerwiec12 - 3
- 2011, Maj2 - 0
- 2011, Kwiecień6 - 3
- 2011, Marzec1 - 4
- 2010, Listopad2 - 0
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Wrzesień2 - 1
- 2010, Sierpień14 - 24
- 2010, Lipiec19 - 14
- 2010, Czerwiec13 - 7
- 2010, Maj1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
- 2008, Listopad1 - 1
Wykres roczny

Wpisy archiwalne w kategorii
Sezon '11
Dystans całkowity: | 577.23 km (w terenie 61.30 km; 10.62%) |
Czas w ruchu: | 06:05 |
Średnia prędkość: | 19.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.00 km/h |
Liczba aktywności: | 35 |
Średnio na aktywność: | 16.49 km i 1h 13m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
25.55 km
1.70 km teren
h
km/h
Środa, 22 czerwca 2011 | Komentarze 0
Pierwsze 5 km to wtorkowy wypad do Wiśnicza by tam zostawić bike'a i udać się do szkoły. Za to dzisiejsze popołudnie, które na dobre zakończyło rok szkolny przeznaczyłam na krótką przejażdżkę. Oczywiście nie całe, bo wcześniej musiałam ponownie doturlikać się do Bochni na kurs prawka... Najważniejsze jednak że wsiadłam na rower i pojechałam:) Po drodze spotkałam chłopca-ok. 13 lat, jechaliśmy razem pod stromą górkę (albo staliśmy by odpocząć xD). Przypomniały mi się moje młode lata - pierwsze marzenia o lepszym rowerze itp, choć w tym wieku to graniczyło z cudem by aż tak być obeznanym w rowerach;] Teraz dzieciaki mają internet, niektóre oglądają jakieś Rockridery i myślą tylko jak tu wyciągnąć 9 tys. od rodziców na rower:) Poradził mi nawet przejechać taką leśną traską mówiąc że fajnie się z niej zjeżdża, ale ma jedną wadę: 'w pewnym momencie jest taka duża kałuża wielkości pani roweru'. Muszę sprawdzić co to za kałuża;DTrasa:
Łomna - Połom Duży - Lipnica - 'Wlk. Droga' - Łomna - Stary Wiśnicz
Dane wyjazdu:
6.33 km
0.50 km teren
h
km/h
Sobota, 18 czerwca 2011 | Komentarze 0
Balony - start poranny w Nw. Wiśniczu - focenie:)
Więcej zdjęć tutaj:
https://picasaweb.google.com/114535435732273431195/DropBox?authkey=Gv1sRgCIOqv_qYpKOzywE
Dane wyjazdu:
14.70 km
1.50 km teren
h
km/h
Piątek, 17 czerwca 2011 | Komentarze 0
3 jazdy do autobusu, by udać się do szkoły i zaoszczędzić na busie:)Dane wyjazdu:
12.56 km
1.00 km teren
h
km/h
Poniedziałek, 13 czerwca 2011 | Komentarze 0
Do miasta - szkoła - x2Dane wyjazdu:
23.88 km
1.00 km teren
01:17 h
18.61 km/h
Sobota, 4 czerwca 2011 | Komentarze 0
Łomna - "Wlk. Droga" Lipnica - Krasna Góra - Chronów - Kobyle - Stary Wiśnicz - Nowy WiśniczNa liczniku ponad 3000 km jazdy na Duszku:)

Dane wyjazdu:
12.20 km
2.70 km teren
h
km/h
Piątek, 3 czerwca 2011 | Komentarze 0
Straszyło burzą, więc krótkie kółeczko...Dane wyjazdu:
18.67 km
1.00 km teren
h
km/h
Piątek, 27 maja 2011 | Komentarze 0
Moja hierarchia tego co wkręca i uzależnia:1. Nauka
2. Rower
3. Fotografia
Grafik napięty, więc rower wypada dość słabo... ale i tak jestem szczęśliwa ;)
Dane wyjazdu:
7.63 km
0.50 km teren
h
km/h
Czwartek, 19 maja 2011 | Komentarze 0
Po szkole, w gorączce...Dane wyjazdu:
13.70 km
0.50 km teren
h
km/h
Wtorek, 26 kwietnia 2011 | Komentarze 2
Los dał mi kopa w tyłek. Dosłownie.Wybrałam się na Mały Wiśnicz, chciałam trochę przedłużyć trasę. Bardzo fajnie się jechało, droga prosta, pozwoliłam rowerowi pędzić przed siebie. Aż w pewnej chwili... buum:( Niestety przez nieuwagę (patrzyłam na widoczki) nie zauważyłam wyżłobienia w asfalcie. Upadek sam w sobie był straszny, bo lecąc na ziemię nie wiedziałam czego się tak na prawdę spodziewać. Nie miałam czasu zareagować. Spadłam centralnie na tyłek (lewa strona), ale ból przeszył mi lędźwie i z początku nie byłam pewna czy moje nerki są jeszcze całe. Przez chwilę oszołomiona leżałam na trawie. Na szczęście (za co bardzo dziękuję!) odezwała się pewna pani z domu obok. Poprosiłam o wodę utlenioną, bo ręka zadarła mocno o asfalt. Zostałam zaproszona do domu aby na spokojnie przemyć zranienie. Najbardziej mnie zmartwiło moje osłabienie po tej wywrotce... krytyczna chwila w której o mało co nie zemdlałam w drodze do łazienki... To był chyba mały wstrząs powypadkowy. Chwilę później jechałam już do własnego domu. Kierowałam jedną ręką, bo druga tak bolała..:( W lesie gonił mnie jakiś wściekły kot... Mam wszystkiego dosyć na najbliższe kilka dni.
:(